Polski Kodeks Pracy gwarantuje pracownikom 20 lub 26 dni urlopu wypoczynkowego. Z przepisów ustawy wynika również, że co najmniej jedna część wypoczynku powinna trwać nie mniej niż 14 kolejnych dni kalendarzowych. Psychologowie pracy radzą, aby czas ten spędzać z dala od miejsca zamieszkania. Czy pozwalamy sobie na taki luksus? Z badań CBOS wynika, że nie. W 2009 roku statystyczny Polak wypoczywał poza domem jedynie przez tydzień. To nadal mało, ale więcej niż na przykład w 2004 czy 2006 roku, kiedy urlop trwał niewiele ponad 5 dni. –
Choć może nam się wydawać, że po tygodniu urlopu jesteśmy zregenerowani, tak naprawdę dopiero wtedy zaczynamy wypoczywać efektywnie. Przestajemy myśleć o pracy, odrywamy się od codziennych spraw – komentuje Izabela Kielczyk, psycholog biznesu.
Długi urlop menedżera, krótki rolnika
Wypoczynek poza miejscem zamieszkania to dobro, do którego dostęp jest silnie zróżnicowany. W dziedzinie tej panuje jednak pewna prawidłowość. –
Im wyższa pozycja społeczno-zawodowa, tym dłuższy czas urlopu – przekonuje Bogna Wciórka z CBOS. I rzeczywiście: w 2009 roku najbliżej kodeksowych wytycznych znaleźli się menedżerowie i wysoko wykwalifikowani specjaliści. Ich urlop trwał średnio 13 dni. Najkrócej poza domem przebywali robotnicy nisko wykwalifikowani oraz rolnicy.
Piotr Palikowski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami, zwraca uwagę na dużą zmianę, która nastąpiła w środowisku menedżerów. –
Jeszcze dziesięć lat temu niekorzystanie z urlopów traktowali jako powód do dumy. Dzisiaj nie tylko decydują się na wolne, ale też szanują ten czas i są świadomi jego wagi. Choć praca jest ważna, nie jest już priorytetem. Liczą się również inne wartości. Dodaje przy tym, że w odmiennej sytuacji znajdują się osoby o mniej ugruntowanej pozycji na rynku pracy. –
Są to na przykład pracownicy tymczasowi. Jeśli są zatrudnieni sezonowo, mogą obawiać się brać wolne. Wiedzą, że kiedy wrócą, na stanowisku może pracować już ktoś inny – tłumaczy.
Jaki portfel, taki urlop
Co oczywiste, ważną zmienną różnicującą długość wypoczynku są pieniądze. W 2009 roku na zalecane przez psychologów dwa tygodnie z dala od domu mogły sobie pozwolić jedynie te gospodarstwa, w których dochód na jednego członka rodziny wyniósł powyżej 1 500 PLN.
Inni zarabiali za mało, aby zaplanować jakikolwiek wyjazd. Według CBOS, brak funduszy zatrzymał w domu ponad połowę Polaków. Zmusił również część urlopujących do rezygnacji z wczasów za granicą, uznawanych od lat za droższą alternatywę pobytu w kraju. Internetowe serwisy specjalizujące się w sprzedaży zorganizowanych wakacji napotkały klientów, którzy – wstępnie zainteresowani ofertą poza Polską – ostatecznie decydowali się na wczasy w kraju. –
Spora część otwarcie przyznawała, że wybór oferty krajowej podyktowany był niższymi możliwościami finansowymi – mówi Andrzej Glapiak, PR & Communications Manager serwisów Easygo.pl oraz Wakacje.pl, dwóch największych portali turystycznych w Polsce.
Biura podróży nie narzekały jednak na brak zamówień. Średnia cena rezerwacji w EasyGo.pl i Wakacje.pl wyniosła w 2009 roku 4 824 PLN. W „niekryzysowym” 2008 – 4 612 PLN, a w I połowie 2010 roku – 4 882. PLN. O grubości niektórych polskich portfeli świadczy również fakt, że od kilku sezonów najczęściej wybierane są oferty drogie, za które trzeba zapłacić powyżej 5 tys. PLN. Drugie w zestawieniu lokują się rezerwacje z przedziału cenowego 3-4 tys. PLN. –
Potwierdza to tezę o systematycznym wzroście jakościowym naszych wyborów. Zdecydowanie najbardziej lubimy hotele wysoko skategoryzowane, z dobrym serwisem i szerokim pakietem usług dodatkowych – wyjaśnia Glapiak.
Wyjazdowy lipiec
Termin urlopowych wyjazdów czyni z nas tradycjonalistów – na wojaże wybieramy najczęściej lipiec i sierpień. W przeciwieństwie do krajów Europy Zachodniej, która z powodów wakacyjnych „wyludnia się” w sierpniu, w Polsce szczyt sezonu następuje miesiąc wcześniej. Dotyczy to zwłaszcza pobytów w kraju. W przypadku podroży zagranicznych sezonowość jest nieco mniej wyraźna, choć najwięcej wyjazdów przypada również na lipiec. Generalnie, turystyczny ruch trwa od kwietnia do września. Ożywienie widać także w dwóch miesiącach zimowych – grudniu i lutym.
Z obserwacji biur podróży wynika także, że coraz większe znaczenie zyskują krótkie, dwu-, trzydniowe wyjazdy. Potwierdzają to dane GUS, według których większość Polaków podejmuje w ciągu roku tylko jedną, dłuższą podróż wakacyjną i 2-3 podróże krótkotrwałe, spędzane najczęściej w kraju. Choć nie tylko. –
W 2009 roku rozszerzyliśmy naszą ofertę o kilkudniowe wyjazdy do dużych miast europejskich oraz ośmiu parków rozrywki. Cieszą się dużym zainteresowaniem klientów – mówi Magda Plutecka-Dydoń z Neckermann.
Polską specjalnością są również tzw. długie weekendy, które przy korzystnym kalendarzu mogą dać nawet tydzień wolnego kosztem jedynie dwóch dni urlopu. Pod tym względem 2010 rok nie jest jednak szczególnie łaskawy. Na urlopowy „most” mogliśmy sobie pozwolić jedynie w czerwcu, po święcie Bożego Ciała. Biorąc jeden dzień wolnego mogliśmy uzyskać łącznie aż cztery dni bez pracy. Obiecująco prezentuje się również połowa listopada, kiedy od obowiązków zawodowych będziemy mogli oderwać się także na cztery dni (11-14 listopada).
Są też tacy, którzy nawet 11 listopada nie mogą liczyć na wypoczynek. W firmach nastawionych na serwis zagranicznego klienta pracownicy pracują w „typowo” polskie święta, a wypoczywają według świątecznego harmonogramu kraju, który „obsługują”. Praktykuje się również system dyżurów. Tak jest na przykład w krakowskim centrum IBM BTO. –
Podczas polskich świąt narodowych i dni wolnych od pracy niektórzy z naszych pracowników pełnią dyżury, za które następnie odbierają dni wolne. Termin jest indywidualnie ustalany z przełożonym w oparciu o obowiązujące normy prawne – mówi Aleksandra Lichoń, HR Manager IBM BTO w Krakowie. Mniej problemów jest w firmach rodzimych, skoncentrowanych na krajowym rynku. –
Długie weekendy to martwy okres także u naszych klientów. Urlopy są wtedy jak najmilej widziane – tłumaczy Paweł Kozyra, dyrektor komunikacji teleinformatycznego Comarch.
Urlopu nie będzie
W 2009 roku Państwowa Inspekcja Pracy wykryła ponad 7,5 tys. pracodawców, u których stwierdzono nieprawidłowości przy udzielaniu urlopów. –
Najczęstszym wykroczeniem było nieprzyznanie urlopu wypoczynkowego w wymaganym terminie, tj. maksymalnie do końca marca kolejnego roku kalendarzowego. Jest to wykroczenie przeciwko prawom pracowniczym i podlega karze grzywny od 1 do 30 tys. PLN – podkreśla Danuta Rutkowska, rzecznik Głównego Inspektoratu Pracy.
W 2009 roku zaległości urlopowe dotyczyły ponad 54 tys. pracowników. Dla tych osób „rajem” mogą się wydawać firmy, które oferują podwładnym dodatkowy, płatny urlop. –
Pracodawcy przyznają ten benefit jako formę nagrody za dobre wyniki lub włączają go na stałe do systemu motywacyjnego – mówi Arkadiusz Koperek z portalu wynagrodzenia.pl. Z XVIII ogólnobranżowego raportu płacowego firmy Sedlak
& Sedlak wynika, że w zależności od szczebla w firmowej hierarchii benefit ten otrzymywało w Polsce od 2% do 6% pracowników. Najczęściej top menedżerowie, najrzadziej – specjaliści. –
Dodatkowe dni wolne są bardziej popularne w USA i Europie Zachodniej. Za Oceanem istnieje jeszcze jedna odmiana tego świadczenia. Zatrudnieni mogą zwyczajnie dokupić sobie kilka dni wolnych. Proporcjonalna kwota jest odliczana od ich wynagrodzenia – dodaje Arkadiusz Koperek.
W jego opinii dodatkowe urlopy są bardzo atrakcyjne dla pracowników i będą coraz częściej włączane do pakietu benefitów. Kto nie chciałby dodatkowych wakacji…?
Bibliografia
CBOS, Wyjazdy na wypoczynek, http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2007/K_177_07.PDF
GUS, Turystyka i wypoczynek w gospodarstwach domowych w 2009 roku, http://www.stat.gov.pl/gus/5840_7966_PLK_HTML.htm
http://www.easygo.pl
http://epp.eurostat.ec.europa.eu
http://www.gazetaprawna.pl
http://www.pip.gov.pl/
http://www.rp.pl
http://www.stat.gov.pl/
http://www.wakacje.pl