Rynek pracy wymaga ciągłych zmian. Minęły czasy, w jednym zawodzie pracowało się niemal całe życie. Dzisiaj nad zaplanowanym w szczegółach przebiegiem kariery, w tym zmianą miejsca pracy, a nawet profesji, czuwają specjaliści, a do słownika HR-owców na stałe weszły takie określenia, jak mobilność czy elastyczność. Bywa, że przekwalifikowanie jest koniecznością wynikającą z braku pracy. Można wtedy skorzystać z instrumentów proponowanych przez powiatowe urzędy pracy i zatrudnionych tam doradców.
– U podstaw przekwalifikowania tak naprawdę stoi wewnętrzna potrzeba – twierdzi Izabela Łyczko Reutt, executive career coach z firmy Architekci Kariery. –
W dorosłe życie zawodowe wchodzimy z decyzjami podjętymi nie zawsze świadomie, na przykład w szkole średniej.
Dalsza kariera to następstwo wyboru kierunku studiów, na który decydujemy się niekoniecznie pod wpływem dojrzałego namysłu, a często w wyniku sugestii rodziców czy namowy przyjaciół. – Ciągniemy to często bez refleksji, aż wreszcie przychodzi ten moment, że trzeba powiedzieć – stop! I pojawiają się pytania: czy jesteśmy na właściwym miejscu, czy robimy rzeczy, które chcieliśmy robić, czy to, co robimy, jest zgodne z naszymi wartościami oraz gdzie chcemy dojść, na przykład za 5 lat.
Czasami wykonywana praca staje się na tyle rutynowa, na tyle powszechna, że na pierwszym miejscu pojawia się potrzeba zmiany.
Czas na zmianę?
Przekwalifikowanie to jeden z pomysłów na zmianę zawodowej rutyny i perspektywy. Warto jednak pamiętać, aby była to decyzja przemyślana. U jej podstaw powinna leżeć analiza dotychczasowej kariery, określenie punktu, w którym się jest, perspektywicznego celu oraz kierunku, w którym się chce podążać. Decyzja o przekwalifikowaniu powinna być decyzją bardzo świadomą, bo to jest inwestycja w przyszłość. Będzie niosła za sobą koszty, które czasami nie będą małe i nie dotyczą tylko wymiaru finansowego, lecz również psychologicznego. Od tego, na ile będzie to decyzja świadoma i przemyślana, zależy zminimalizowanie jej kosztów oraz zyski w przyszłości.
Delikatnie czy na ostro
Przekwalifikowanie może dotyczyć dwóch poziomów – zmiany branży i zmiany kompetencji. Zmiana branży jest łatwiejszą opcją, np. menadżer z działu marketingu z branży budowlanej pewnego dnia stwierdza, że jest zmęczony promowaniem kostki brukowej i chciałby zmienić branżę na bardziej dla niego interesująca, dajmy na to samochodową. Nabyte wcześniej umiejętności sprzedażowe, marketingowe, znajomość tworzenia kampanii reklamowych, znajomość technik promowania czy tworzenia strategii marketingowej firmy i budżetów – z tych kompetencji może śmiało korzystać na nowym stanowisku. Musi zdobyć natomiast wiedzę na temat produktów nowej firmy oraz zasad jej funkcjonowania na rynku. To wiedza, którą jest w stanie zdobyć, w zależności od zaangażowania – w kilka – kilkanaście miesięcy.
Trudniejsza jest zmiana kompetencji, czyli gdy osoba zajmująca się sprzedażą chce przejść do finansów czy kontrolingu. Ma kompetencje „sprzedażowe”, brak jej kompetencji „finansowych”. Taka zmiana wymaga uzupełnienia wiedzy i to na wysokim poziomie (studia, studia podyplomowe). Tego typu przekwalifikowanie to spora inwestycja, zarówno czasowa (nawet 2-3 lata zaplanowanego rozwoju, przebranżowienia się), jak również finansowa (mniejsze zarobki lub ich brak, konieczność inwestowania w naukę).
Położyć na szali za i przeciw
Decydując się na przekwalifikowanie, warto odpowiedzieć sobie na pytanie o gotowość do przejścia przez taki proces zmian, bo koszty od początku będą wysokie. Po pierwsze – niższa pozycja zawodowa (utrata prestiżu, bycia ekspertem w branży), konieczność rozpoczęcia kariery (drogi zawodowej) od niższego pułapu. Po drugie – utrata poziomu odpowiedzialności i władzy. Po trzecie – strata finansowa – na początku trzeba się często zgodzić na mniejsze wynagrodzenie (a tym samym obniżenie standardu życia). Po czwarte – niepewność, czy uda się osiągnąć pozycję porównywalną z dotychczasowym zawodem.
Dlatego przed podjęciem decyzji o przekwalifikowaniu trzeba się poważnie zastanowić. Nie jest dobrze, gdy rozpocznie się już proces zmiany, a potem nagle chce się zawracać, bo koszty psychologiczne okazują się zbyt duże (stres, niekomfortowa sytuacja, zmniejszenie poczucia bezpieczeństwa na nie swoim stanowisku itp.).
Multidyscyplinarność? Niekoniecznie
Wchodząc w przekwalifikowanie, trzeba pamiętać o CV i przyszłych pracodawcach. Zbyt „poszarpana” ścieżka kariery nie wygląda w tym kontekście dobrze. Do takich sytuacji dochodzi, gdy ścieżka kariery nie od początku jest świadomie i spójnie zaplanowana, a pracownik często zmienia stanowiska. Ma w swoim doświadczeniu zawodowym kilka ścieżek, potem mu trudno wybrać jedną. Trudniej też w takiej sytuacji być postrzeganym przez pracodawcę jako specjalista w konkretnej dziedzinie. Okazuje się, że przesadna multi-dyscyplinarność czasami może stanowić problem. Pracodawca ogląda CV i widzi: rok w marketingu, dwa lata w sprzedaży, rok w HR i jeszcze ze dwa w administracji. Pojawiają się wątpliwości – w czym tak naprawdę ten pracownik będzie dobry? Czy dysponuje ugruntowaną wiedzą techniczną, specjalistyczną, a jeżeli tak, to w jakiej dziedzinie?
Jak się do tego zabrać?
Gdy decyzja o przekwalifikowaniu zapadnie, warto skorzystać z pomocy profesjonalisty. Przy obecnej mnogości szkoleń można bez problemu znaleźć trenera/coacha/doradcę personalnego, który podpowie, jak taką zawodową metamorfozę przeprowadzić. Zwykle poprzedzona jest analizą zainteresowań, umiejętności i kompetencji pragnącej zmiany osoby. Przed podjęciem tak ważnej zawodowej decyzji warto się zastanowić nad niektórymi zagadnieniami:
- w którym miejscu na ścieżce zawodowej się znajdujemy,
- co chcemy robić,
- dlaczego chcemy zmienić dotychczasowy zawód,
- co jest głównym motywem zmiany ścieżki kariery,
- co mogę stracić, a co mogę zyskać,
- ile czasu chcę/mogę przeznaczyć – w perspektywie krótko- i długofalowej – na naukę nowego zawodu.
Są też miejsca, zarówno w internecie, jak i w rzeczywistości, gdzie można spotkać przedstawicieli nowej profesji – szkolenia, konferencje, fora internetowe czy portale społecznościowe. Warto skorzystać z tego instrumentu, by zaistnieć w środowisku.
Nie chcę, ale muszę
Zdarzają się takie sytuacje na rynku pracy, że to nie pracownik decyduje o konieczności zmiany zawodu, o przekwalifikowaniu. Bywa, że występuje o to pracodawca, który zna wartość swoich pracowników, ale nie ma dla nich pracy na dotychczas zajmowanych stanowiskach, zachęca ich do przekwalifikowania się, nierzadko płacąc za dodatkowe kursy czy szkolenia. Innym bodźcem do zmiany kwalifikacji może być wskazanie lekarskie związane z niemożnością pracowania na dotychczasowym stanowisku. Bywa, że profesje zmienić muszą na przykład odchodzący do cywila wojskowi. Podobnie bywa z młodymi matkami, które chcą wrócić na rynek pracy, a jednocześnie sprawować opiekę nad małym dzieckiem. Muszą swoje stanowisko, a tym samym kwalifikacje, dostosować do sytuacji, by móc pracować z domu, zdalnie.
Prawdziwa wiedza a papierek
Od początku lat dziewięćdziesiątych na polskim rynku znalazło się miejsce dla wielu prywatnych szkół wszelkiego rodzaju, dlatego z podnoszeniem edukacji, doszkalaniem czy przekwalifikowaniem nie powinno być wielkiego problemu. Od centrów kształcenia ustawicznego poprzez tradycyjne stacjonarne studia do studiów podyplomowych – oferta jest szeroka. Zdaniem Izabeli Łyczko-Reutt sprawdzonym sposobem są studia podyplomowe, bo nie zawsze jest czas, by poświecić od 3 do 5 lat na zdobycie kolejnego zawodu. Natomiast wybór szkoły musi być równie dobrze przemyślany jak wybór odmiennej ścieżki kariery. Nie warto się dać złapać na lep szybkich i niedrogich studiów – poza papierkiem nie dają konkretnej wiedzy, a ten fakt przyszły pracodawca jest w stanie szybko zweryfikować.
„Pośredniak” też pomaga
Oczywiście idealnie jest, gdy sami decydujemy się zmienić naszą ścieżkę kariery na inną. Jednak gdy bezrobocie w Polce rośnie (w kwietniu 2013 roku poziom bezrobocia wyniósł 14%), sytuacja zagubienia na rynku pracy może dotknąć niemal każdego. Na temat funkcjonowania powiatowych urzędów pracy słyszy się różne opinie, co nie zmienia faktu, że dla osób bezrobotnych, szczególnie z wykształceniem zawodowym czy średnim, często jest to jedyna deska ratunku. Urzędy pracy też się zmieniają i na bezrobotnych czekają doradcy zawodowi uzbrojeni w takie instrumenty, jak zbiorowa analiza potrzeb zawodowych i szczegółowe badania rynku pracy.
Zawód w pakiecie ze szkoleniem
Szkolenia i przekwalifikowania to jeden z elementów pracy „pośredniaków” z bezrobotnymi. Z tego typu szkoleń chętniej korzystają mężczyźni niż kobiety, wynika z danych Powiatowego Urzędu Pracy w Bielsku Białej. W 2012 roku 66% przeszkolonych stanowili mężczyźni, a 34% – kobiety. Najchętniej szkolą się osoby starsze – w świetle statystyk wygląda to następująco:
Biorąc pod uwagę wykształcenie, do szkoleń garną się osoby z wykształceniem policealnym, średnim zawodowym i zawodowym.
- 14% – wyższe
- 35% – policealne i średnie zawodowe
- 8% – średnie ogólnokształcące
- 28% – zasadnicze zawodowe
- 15% – gimnazjalne, podstawowe
Tu jednak trzeba wziąć pod uwagę fakt, iż większość osób zarejestrowanych w powiatowych urzędach pracy legitymuje się wykształceniem zasadniczym zawodowym czy średnim zawodowym, stąd duży odsetek osób z takim wykształceniem, korzystających z różnych form przekwalifikowania.
Zostać groomerką
- Nasz urząd proponuje bezrobotnym szeroką ofertę szkoleń – wylicza szefowa referatu poradnictwa i szkoleń PUP w Bielsku-Białej Izabela Dziergas-Jaśkowiec. – Te najpopularniejsze to kurs dla operatorów obrabiarek sterowanych numerycznie, różne metody spawania, obsługa koparek, ładowarek, walców czy wózków jezdnych. Przyznaje jednak, że różnie bywa z pracą po tego typu szkoleniach. Najlepiej, jej zdaniem sprawdzają się szkolenia indywidualne, czyli krojone specjalnie pod osobę bezrobotną. Czasami kierunek szkoleń proponują doradcy zawodowi, a czasami z propozycją przychodzi sam bezrobotny. Tak było w przypadku bezrobotnej pielęgniarki z Bielska-Białej. Kobieta poszukała niszy na rynku pracy i zwróciła się do „pośredniaka” z prośbą o szkolenie indywidualne. – Chodziło o grooming – śmieje się Izabela Dziergas Jaśkowiec. –My też wtedy nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Teraz już wiemy. Grooming to wszystko, co kojarzy się z szeroko pojmowaną pielęgnacją zwierząt. Pani się udało zmienić zawód, radzi sobie na rynku całkiem dobrze.
Elastyczność ma swoje granice
Na współczesnym rynku pracy warto być mobilnym i elastycznym. Jednak, jak w każdej dziedzinie, warto też zachować zdrowy rozsądek i pamiętać o całościowej, spójnej ścieżce kariery, bo taki pracownik jest bardziej pożądany z punktu widzenia pracodawcy.
Mądry cel, zaplanowany z perspektywy kilku lat, szczegółowo rozpisany i konsekwentnie realizowany stwarza duże prawdopodobieństwa sukcesu. – Najgorszy jest słomiany zapał i krótkowzroczność – podsumowuje Izabela Łyczko Reutt. – Bo co się stanie, gdy minie pierwsza fascynacja? Zmiany? Fajnie! Nowa praca? Fajnie! Pracujemy parę – parenaście miesięcy, więcej nam się nie chce, już się nudzi, bo nie ma celu dalekowzrocznego, nie ma punktu, do którego chcemy zmierzać. Żyjemy tu i teraz. To prowadzi do poczucia niezadowolenia, wchodzenia w rutynę, godzenia się na kompromisy, które okazują się za duże lub za długo trwają, to powoduje wzrost frustracji, zniechęcenie, spadek wydajności, zaczyna kuleć nasz zawodowy wizerunek.
Bibliografia
Diagnoza społeczna 2011, Raport, Warunki i jakość życia Polaków, pod redakcją: Janusz Czapliński, Tomasz Panek, Warszawa, Rada Monitoringu Społecznego, 30.09.2011, str. 131-157,
www.stat.gov.pl
www.pup-bielsko.pl
www.mcaz.org.pl
www.bankier.pl
www.egospodarka.pl
www.zasoby.e-prawnik.pl