Niniejszy artykuł prezentuje, jak w polskich firmach pracuje się podczas upałów. Opisano, do czego w trakcie gorących dni zobowiązują pracodawcę przepisy prawa. Przedstawiono również, co pracodawca może zrobić, aby w upalne dni pracownikom pracowało się lepiej. W walce z upałami inwencja i dobra wola szefa mają bowiem duże znaczenie. Niektórzy kierownicy pozwalają pracownikom na dodatkowe przerwy w godzinach największego gorąca czy na wcześniejsze wyjście do domu. W artykule poruszono również problem dress-code’u na upalne dni. Czytelnik znajdzie także informacje na temat coraz popularniejszych w polskich firmach pokoi relaksacyjnych oraz dowie się, czy Polacy są gotowi na wprowadzenie letniej sjesty.
Nadchodzi lato, a wraz z nim gorące dni. Są one przyjemne na plaży czy nad jeziorem, ale w pracy już niekoniecznie. Jak firmy dbają o to, aby upał nie doskwierał ich pracownikom? Pewne obowiązki, jak dostarczenie zatrudnionym zimnych napojów, zamontowanie rolet w oknach czy udzielenie urlopu osobom cierpiącym na przewlekłe choroby, to wymogi prawa. Reszta zależy od inwencji i dobrej woli pracodawcy. Jeśli ma się szczęście i „trafi” na fajnego, wyrozumiałego szefa, to w najbardziej upalne dni można wyjść do domu wcześniej, a przez całe lato korzystać z klimatyzacji lub chłodzić się w pokoju relaksacyjnym. Jeśli nie – trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo lato w pracy może okazać się niemałym wyzwaniem.
Łyk wody dla ochłody
W upalne dni pracownicy nie muszą z własnej kieszeni płacić za zimne napoje – zapewnia je bowiem pracodawca. Osobom pracującym na otwartej przestrzeni napoje przysługują, gdy słupek rtęci przekracza 25 kresek. Natomiast w biurze pracownicy napiją się na koszt pracodawcy przy temperaturze powyżej 28 stopni. Zimne napoje (przepisy nie precyzują, czy ma to być woda mineralna, sok czy też coca-cola) muszą być dostępne przez cały dzień. Oznacza to, że pracodawca nie może ich dostarczać „wybiórczo”, przykładowo co 2 lub 3 godziny. Jednak czasem samo schłodzenie napojów nie wystarczy. Jeśli dostarczane są one osobom pracującym w tzw. mikroklimacie gorącym (np. w hutach, stalowniach czy innych zakładach przemysłowych), to muszą zawierać dodatkowo sole mineralne i witaminy.
Zdarza się, że szef nie wywiązuje się z tego obowiązku, a podwładni sami kupują sobie coś do picia. Co grozi takiemu pracodawcy? Grzywna w wysokości do 30 tysięcy PLN oraz wnioski pracowników o zwrot pieniędzy, które wydali na napoje. Warto w tym miejscu podkreślić, że szef nie może wypłacić pracownikom pieniędzy na zakup wody czy soku „z góry”. Pracodawca musi bowiem zapewnić tylko i wyłącznie napoje – ekwiwalent pieniężny nie jest dozwolony.
W gorące dni niektórym pracownikom przysługuje nie tylko woda do picia. Osoby zatrudnione przy pracy „brudzącej” wykonywanej w upalne dni na otwartej przestrzeni i bez dostępu do bieżącej wody, mogą również liczyć na wodę do mycia (co najmniej 90 litrów na jedną osobę). Takie sytuacje zdarzają się przykładowo na budowach, gdzie wodę dla pracowników dowozi się czasem beczkowozami.
Żaluzje zawsze, klimatyzacja niekoniecznie
Pracujący Polacy muszą być chronieni nie tylko przed odwodnieniem, ale również przed nadmiernym nasłonecznieniem. Dlatego okna w biurach powinny być zakryte roletami lub żaluzjami, czasem stosuje się także malowanie szyb specjalną farbą. Ponadto pracodawca może (ale nie musi) zainstalować w biurze klimatyzację lub urządzenia do wentylacji (np. popularne elektryczne „wiatraki”). Jest to jednak jedynie jego „dobra wola”. Jeżeli się na to zdecyduje, to ma obowiązek utrzymania takiego sprzętu w czystości. Brudne urządzenia klimatyzacyjne i wentylacyjne stanowią bowiem ryzyko rozwoju groźnych bakterii, które mogą wywoływać bóle głowy, kaszel, dreszcze, gorączkę czy nawet zapalenie płuc.
Warto również zaznaczyć, że jeśli dzięki klimatyzacji temperatura w pomieszczeniu spada poniżej 28 stopni, to szef nie musi już zapewniać podwładnym zimnych napojów.
Im cieplej na dworze, tym krócej w pracy
Dobrym sposobem na złagodzenie niedogodności związanych z pracą w upalne dni jest po prostu szybsze odesłanie pracowników do domu. Zamiast krótszych godzin pracy szef może ustanowić dodatkowe przerwy w pracy w czasie najwyższych temperatur. Są to tzw. przerwy regeneracyjne. Nikt jednak nie może go do tego zmusić – jest to jedynie jego własna decyzja. Główny Inspektor Pracy i Minister Pracy i Polityki Społecznej mogą tylko apelować do pracodawców o skrócenie czasu pracy podczas upałów. Takie apele dotyczą zwłaszcza zezwolenia na wcześniejsze zakończenie pracy osób pracujących dłużej niż 8 godzin dziennie. – Z pewnością okaże się to korzystne dla przedsiębiorców, którzy będą mieli bardziej wydajnych pracowników, choć przez krótszy czas – tak w lipcu 2010 roku minister pracy Jolanta Fedak zachęcała do skracania czasu pracy.
Co ważne, Polacy nie muszą „odpracowywać” takich krótszych dni w pracy. Nie zmieni się także wysokość wypłaty na koncie.
Chorujesz przewlekle – nie pracujesz w upały
Wysoka temperatura jest groźna dla osób cierpiących na niektóre choroby, np. nadciśnienie czy choroby serca. Jeśli pracownik dostarczy odpowiednie zaświadczenie lekarskie potwierdzające ryzyko pogorszenia stanu zdrowia, to może nie przychodzić do pracy w bardzo gorące dni. Jednocześnie „uszczupleniu” nie ulega jego wynagrodzenie. Ewentualnie – zamiast rezygnacji z pracy – w trakcie upałów pracodawca może przenieść taką osobę na miejsce pracy, gdzie panuje niższa temperatura.
Do pracy w krótkich spodenkach?
Najlepszym sposobem na „przetrwanie” gorących dni jest luźny ubiór. Jednak nie wszyscy pracownicy mogą sobie pozwolić na taki luksus – decyduje o tym regulamin danego miejsca pracy. Jeśli zgodnie z „miejscowymi” przepisami panie muszą być ubrane w garsonki i rajstopy, a panowie w długie spodnie, to właśnie w takiej garderobie muszą przyjść do pracy nawet w najbardziej gorące dni. Zdarza się to najczęściej w dużych, międzynarodowych korporacjach oraz firmach konsultingowych. Zatrudnione tam osoby mogą pojawić się w luźniejszym stroju jedynie w tzw. casual Fridays (ang. luźne piątki). Jednakże w niektórych firmach w okresie lata luźne piątki zdarzają się nie tylko w piątki. Ponownie jednak trzeba dodać, że to, w jakim stroju będziemy mogli pojawić się w pracy, leży w gestii pracodawcy.
Czas na relaks
Dobrym sposobem na walkę z upałami jest odpoczynek w tzw. pokojach relaksacyjnych. To nowość w polskich firmach – takie pomieszczenia istnieją zwłaszcza w dużych i nowoczesnych przedsiębiorstwach. W ramach relaksu pracownicy mogą poleżeć na wygodnej kanapie, poczytać gazetę czy obejrzeć telewizję i mają do tego prawo nie tylko w letnie upały – mogą tak wypoczywać w każdej porze roku. Relaksacyjne przestrzenie mają na celu zwiększenie zadowolenia z pracy, co owocuje lepszą motywacją, a w konsekwencji – większą efektywnością. Środków wykorzystywanych dla poprawy samopoczucia jest coraz więcej. W godzinach pracy Polacy mogą więc grać w rzutki, piłkarzyki czy na konsoli, a niektórzy szefowie zapewniają swoim podwładnym stół do gry w ping-ponga czy instrumenty muzyczne.
Moda na tworzenie pokoi relaksacyjnych nadeszła nad Wisłę z Zachodu, a rodzime firmy dopiero „raczkują” w tej dziedzinie. Niekwestionowanymi liderami w dbaniu o samopoczucie pracowników są Google i Facebook. Pracownicy tych koncernów mogą korzystać z basenów (co w upalne dni bardzo się przydaje) i siłowni, a pokoje relaksacyjne wyposażone są np. w olbrzymie akwaria, co ma sprzyjać medytacji. Również inne zachodnie firmy bardzo dbają o swoich pracowników, oddając im do dyspozycji np. salony oferujące masaż, zajęcia pilatesu czy jogi.
A może sjesta?
W niektórych krajach sposoby na walkę z upałem „podsuwa” tradycja. Tak jest na przykład na południu Europy. Tamtejsi pracownicy korzystają ze sjesty – nawet kilkugodzinnej przerwy w czasie największego upału. Z takich chwil relaksu mogą cieszyć się Portugalczycy, Grecy, Włosi czy Hiszpanie. W ostatnim z wymienionych krajów z tego wypoczynku wyłączeni są jednak urzędnicy państwowi, którym rząd w Madrycie zakazał sjesty w 2005 roku.
W większości krajów ten swoisty czas na relaks zaczyna się pomiędzy godziną 12 a 13. Samo słowo „sjesta” pochodzi zresztą od łacińskiego wyrazu „sexta”, tj. „szósta”. Chodzi o szóstą godzinę od wschodu słońca, czyli właśnie o porę południową. W czasie sjesty Europejczycy z krajów śródziemnomorskich udają się najpierw na obiad (do domu bądź restauracji), a po posiłku relaksują się poprzez drzemkę. Następnie wracają do pracy, a ich „zawodowy” dzień kończy się między godziną 19 a 21.
Czy w najbardziej upalne letnie dni sjesta sprawdziłaby się w Polsce? Nie wszyscy są przekonani. Podkreśla się, że nad Morzem Śródziemnym sjesta prowadzi wręcz do „paraliżu” – nieczynne są urzędy, banki, poczty, stacje benzynowe, sklepy itp. Ponadto na skutek długiej, właściwie obowiązkowej przerwy, dzień pracy ulega dużemu „rozciągnięciu”. Z tego powodu sami pracownicy nie są entuzjastycznie nastawieni do tego pomysłu. Argumentują przy tym, że jeśli mieliby spędzić większość sjesty na dojazd do domu przez zakorkowane miasto, a potem jeszcze musieliby zostawać w pracy do wieczora, to wolą z niej zrezygnować. Podkreślają, że do szczęścia wystarczyłoby im klimatyzowane biuro.
Najlepszym rozwiązaniem wydaje się być elastyczność. Oto opinia psychologa pracy, dr hab. Marii Widerszal-Bazyl z Centralnego Instytutu Ochrony Pracy dla Gazetapraca.pl: - Najlepiej, jeśli wszystko, co się dzieje w pracy, jest elastyczne. Należy zmierzać do indywidualizacji czasu pracy, a nie narzucać pracownikom przerwy czy ustalać godziny. Dla efektywności i zadowolenia z pracy najważniejsze jest poczucie swobody i niezależności. Jeśli ktoś chce wrócić wcześniej do domu, powinien mieć tę możliwość. Jeśli chce dłużej zostać w pracy, ale wypocząć w trakcie, też nie należy mu tego zabraniać.
Być może to właśnie dwustronna wyrozumiałość jest najlepszym lekarstwem na letnie upały. Warto zadbać – dla lepszego samopoczucia pracowników i pracodawcy – aby gorące dni nie zaowocowały gorącą i nerwową atmosferą w pracy.
Bibliografia
Ustawa z dnia 26 czerwca 1974 r. – Kodeks Pracy (Dz. U. z 1998 r. Nr 21, poz. 94, z późn. zm.).
Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 28 maja 1996 r. w sprawie profilaktycznych posiłków i napojów (Dz.U. Nr 60, poz. 279).
Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z dnia 26 września 1997 r. w sprawie ogólnych przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy (Dz.U. Nr 169, poz. 1650 z późn. zm.).
www.e-gospodarka.pl
www.gazetapraca.pl
www.gazetaprawna.pl
www.money.pl
www.rp.pl
Lidia Kafarska