Kilka miesięcy temu cicha rezygnacja była popularnym tematem wśród treści publikowanych przez młodych ludzi w aplikacji TikTok. Później zjawisko to często omawiano w mediach oraz wśród ekspertów. W ostatnim czasie na popularności zyskuje kolejny trend, czyli poniedziałkowe absolutne minimum. Został on zapoczątkowany przez Marisę Jo Mayes, założycielkę startupu, która jak wiele innych osób w niedziele odczuwała stres w związku z nowym tygodniem pracy i poniedziałkową długą listą rzeczy do zrobienia. Kobieta twierdzi, że dokładanie kolejnych obowiązków nie zwiększało jej produktywności, za to potęgowało presję. W odpowiedzi na te odczucia, postanowiła, że w poniedziałki będzie zajmowała się tylko tymi projektami, które trzeba wykonać tego dnia. Powoduje to, że udaje jej się szybciej przebrnąć przez pierwszy dzień pracy w tygodniu, a poniedziałek staje się dniem przejściowym pomiędzy weekendem a tygodniem roboczym. Jak uważa, dzięki obniżeniu nakładanych na siebie oczekiwań i pozbyciu się presji pośpiechu, wzrosła produktywność jej pracy. Pomysł kobiety spotkał się z uznaniem ekspertów. Subira Jones, konsultantka ds. zapobiegania wypaleniu, twierdzi, że w ten sposób pracownicy łatwiej poradzą sobie ze stresem, co może pozytywnie wpłynąć na ich efektywność. Soma Ghosh, mentorka zajmująca się szczęściem zawodowym, uważa, że nowy trend pozwala na zmniejszenie niedzielnej presji wśród zatrudnionych. Co za tym idzie obniża się także niepokój związany z pracą, a początek tygodnia jest lepiej postrzegany.
Źródło: https://www.money.pl