W grudniu wielu inwestorów giełdowych oczekuje krociowych zysków związanych z „rajdem Świętego Mikołaja”. W końcu to czas wzmożonych zakupów, a co za tym idzie wzrostów indeksów giełdowych. Inwestorzy z nadzieją oczekują stycznia, aby spieniężyć swoje aktywa podczas wywołanej przez „świętego mikołaja” hossy. Tak wygląda świąteczny rynek widziany oczami graczy giełdowych. Jak to wygląda z perspektywy przeciętnego konsumenta?
Niewątpliwie okres przedświąteczny to czas „zakupowego szału”. Prezenty dla najbliższych, paliwo na wyjazd, zapasy na czas świątecznego „obżarstwa”, może nowy telewizor albo laptop. Efektem świątecznych przygotowań jest znaczny wzrost sprzedaży. W samym grudniu sprzedaż detaliczna wzrasta o ponad 20% w porównaniu do listopada. Taki trend utrzymuje się już od wielu lat z różnym nasileniem.
W ciągu ostatnich trzech lat sklepy przeżyły największe oblężenie w grudniu 2010 roku. Wówczas grudniowa sprzedaż detaliczna wzrosła o ponad ¼ w porównaniu z miesiącem poprzednim.
W okresie listopad-grudzień 2011 roku największy wzrost przychodów (o 37%) odnotowali sprzedawcy mebli, RTV i AGD. Polacy w okresie świątecznym chętnie kupują tego typu artykuły. Na drugim miejscu pod względem grudniowych wzrostów sprzedaży znalazły się odzież i obuwie (+35%). Nie tylko święta, ale również zimowa aura sprawiają, że Polacy chętnie uzupełniają swoje garderoby. Na trzecim miejscu pod względem wzrostu sprzedaży znalazły się farmaceutyki, kosmetyki i sprzęt ortopedyczny (wzrost +32%). Drogerie mogły zatem liczyć na dość duży wzrost sprzedaży w tym okresie. W grudniu 2011 roku wzrosły również przychody sklepów z żywnością (w stosunku do listopada o 31%). Święta w końcu nie mogą się obyć bez suto zastawionego stołu.
Czy zbliżające się święta będą tak owocne dla sprzedawców okaże się dopiero w styczniu, gdy GUS opublikuje dane dotyczące sprzedaży detalicznej w grudniu 2012 roku.