Artykuły

Koniec bajki? "Pokolenie Z" szuka pracy

05.09.2011 Autor: Aleksandra Strojek
Szukanie pierwszej pracy nigdy nie było łatwe, ale nigdy też nie było tak trudne jak obecnie. W artykule omówiono problemy młodych Europejczyków ze znalezieniem zatrudnienia. Opisano, dlaczego młodzież to tzw. osoby w szczególnej sytuacji na rynku pracy, czym ostatni kryzys różni się od pozostałych i w jaki sposób utrudnia to młodym ludziom start w karierę. Zaprezentowano, jak głęboka pokryzysowa stagnacja gospodarcza z lat 90. XX wieku odbiła się na rynku pracy w Japonii i na tamtejszym społeczeństwie. Próbowano odpowiedzieć na pytanie, czy to samo grozi młodym Europejczykom i czy słusznie określa się ich mianem straconej generacji – pokolenia Z.
Nazywa się ich różnie. W zależności od kraju są pokoleniem 1 000 euro, generacją praktyk, straconym pokoleniem. Oni sami mówią o sobie „oburzeni” lub – nawiązując do popularnego produktu firmy Apple – IPOD, co po rozszyfrowaniu i w wolnym tłumaczeniu z angielskiego oznacza: niepewni, pod presją, nadmiernie opodatkowani, zadłużeni (Insecure, Pressured, Overtaxed, Debtridden). O kim mowa? O młodych Europejczykach wkraczających właśnie na rynek pracy. Choć pierwsze kroki w tej dziedzinie nigdy nie były łatwe, nigdy nie były też tak trudne jak obecnie. Głównie za sprawą ostatniego kryzysu, który „zamieszał” nie tylko na rynkach finansowych, ale też w życiu milionów dwudziestolatków z całej Europy.

Młody jest szczególny


Od wielu lat bezrobotna młodzież – obok pozostających bez pracy niepełnosprawnych, więźniów czy rodziców samotnie wychowujących dzieci – zaliczana jest do grupy osób w tzw. szczególnej sytuacji na rynku pracy. Nie bez przyczyny. Problem z brakiem pracy dla młodych ma bowiem wymiar strukturalny. Oznacza to, że nie jest zależny od koniunktury – nawet jeśli gospodarka rośnie w siłę i poprawia się większość ekonomicznych wskaźników, bezrobocie młodych nie zanika. Problem – owszem – traci na sile, ale nie przestaje trapić.

Dobrą ilustracją tego zjawiska jest polski rynek pracy z lat 2003-2010. O ile na początku fatalnego pod względem gospodarczym 2003 roku stopa bezrobocia wśród osób w wieku 15-24 lata wynosiła prawie 44%, o tyle w prosperity w III kwartale 2008 roku osiągnęła rekordowe minimum (16,1%). Nadal jednak utrzymywała się na poziomie dwucyfrowym i była niemal 2,5 razy większa niż wskaźnik dla populacji ogółem. Wraz z pierwszymi symptomami spowolnienia gospodarczego zaczęła ponownie piąć się w górę. I choć to samo działo się z miernikiem ogólnym, to jednak bezrobocie wśród młodych rosło znacznie szybciej. Skutek: pod koniec 2010 roku wynosiło 23,6%, tj. ponad dwa razy więcej niż ogółem.



Problemy z młodymi na rynku pracy nie kończą się jednak wyłącznie na bezrobociu. Niepokoją również inne fakty: zatrudnienie w szarej strefie, duży odsetek elastycznych umów o pracę, zajęcia o małej produktywności i „atrakcyjności”, niskie zarobki czy wreszcie ograniczona lub żadna ochrona socjalna. Wszystko to powoduje, że młodzi nie mogą być pewni jutra. A zwłaszcza dziś, w pokryzysowej rzeczywistości.

Ostatni są pierwszymi…


Dlaczego tak jest? Młodzież jest zawsze pierwszą ofiarą hamującej i ostatnim beneficjentem rozpędzającej się gospodarki. W literaturze amerykańskiej zjawisko to porównuje się do rachunkowej zasady LIFO (last in, first out), przy pomocy której szacuje się ruch towarów w magazynie i wycenia ich wartość. Na język polski regułę tę tłumaczy się jako „ostatnie przyszło, pierwsze wyszło”. Tak też jest z „przepływem” młodych w przedsiębiorstwach. W momencie gdy gospodarka wraca na ścieżkę wzrostu, większość firm, mając do wyboru młodego, niedoświadczonego pracownika i osobę o ugruntowanej pozycji w branży, podejmie współpracę z tą drugą. Świeży absolwent zasili szeregi firmy dopiero jako ostatni i najprawdopodobniej nie wcześniej niż wtedy, gdy na rynku zabraknie „starych wyjadaczy”. Z kolei w okresie dekoniunktury z firmą w pierwszej kolejności pożegnają się osoby o najkrótszym stażu, najskromniejszym doświadczeniu czy też najniższej, realnej wartości dla przedsiębiorstwa. Głównie ludzie młodzi.

Ten kryzys jest inny


W młodzież uderzają również inne strategie firm, zwłaszcza te wypracowane w reakcji na gospodarczy krach. O ile jeszcze kilka lat temu sukces na rynku pracy gwarantowała kreatywność i nietuzinkowość myślenia, o tyle aktualnie liczy się przede wszystkim wiedza i doświadczenie. Przedsiębiorstwa nie są już gotowe płacić za pomysły, które być może się sprawdzą. Chcą wynagradzać za rozwiązania, które sprawdziły się w czasie poprzednich zawirowań. Zatrudnienie młodej osoby, z niewielkim lub żadnym doświadczeniem zawodowym, nawet za połowę kwoty, której oczekuje doświadczony kandydat, jest dla wielu firm zbyt ryzykowne. Wolą zapłacić więcej, ale mieć gwarancję, że pracownik wie, co robi i nie narazi ich na utratę klienta, zlecenia czyli pieniędzy.

Młodym nie sprzyjają również wprowadzane przez większość europejskich rządów reformy w polityce zatrudnienia. Pod wpływem tych zmian, skupionych na jak najdłuższej aktywności zawodowej obywateli, rośnie ustawowy wiek emerytalny, likwidowane są wcześniejsze emerytury czy prawa do przedemerytalnego zasiłku. Z perspektywy makroekonomicznej są to działania jak najbardziej słuszne – im więcej ludzi pracuje i im dłużej pozostają na rynku pracy, tym efektywniejsza gospodarka danego kraju i wyższy standard życia jego obywateli. Przedsięwzięcia te gorzej prezentują się z perspektywy młodych. Odejście od pasywnej polityki rynku pracy ogranicza bowiem naturalną wymianę pokoleniową. W praktyce oznacza to, że na rynek pracy wkraczają młodzi, ale nie mogą znaleźć zatrudnienia, bo stanowiska wciąż zajmują starsi. Wcześniej problem nie istniał lub istniał w mniejszej skali – niższy wiek emerytalny oraz większa gotowość państw do przyznawania wcześniejszych świadczeń skłaniały starszych pracowników do rezygnacji z kariery zawodowej, w domyśle – „zwolnienia” miejsca młodszym. Aktualnie już tak nie jest – o stanowisko trzeba powalczyć z reprezentantami pokolenia 50+ lub po prostu na nie poczekać.

Poprzednie kryzysy gospodarcze nie były również tak głębokie i dotkliwe jak ostatni. Prognozy większości instytucji badawczych i think-tanków nie są optymistyczne. Eksperci przewidują, że w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat nie powinniśmy liczyć na spektakularną poprawę, a w przypadku niektórych krajów mówi się wręcz o nadciąganiu tzw. drugiej fali kryzysu. Dla większości państw Unii Europejskiej szacunki wzrostu gospodarczego na najbliższe lata nie przekraczają 3-4% PKB w ujęciu rocznym. To za mało, aby wygenerować taką liczbę stanowisk, która rozładowałaby nadwyżkę rąk do pracy.

Dodatkowo, rządzący znajdują się w swoistym błędnym kole. Mając ograniczone środki w budżecie, tną większość państwowych wydatków, w tym pieniądze na aktywizację zawodową. W 2011 roku polski Fundusz Pracy wyda na ten cel tylko 3,2 mld PLN, w ubiegłym było to ponad 7 mld PLN. Fundusze na aktywizację są również przekierowywane na rzecz wypłaty zasiłków i innych świadczeń dla rosnącej liczby bezrobotnych. Niższe nakłady na aktywizację to mniejsza ilość osób objętych pomocą, a tym samym niższe szanse niektórych na szybki powrót do zatrudnienia. To z kolei wydłuża czas pozostawiania na bezrobociu i koło się zamyka.

Na efekty cięć nie trzeba było długo czekać. Od 2009 roku, kiedy środki Funduszu Pracy zaczęły gwałtownie szczupleć, spada liczba młodzieży objętej stażem zawodowym, tj. jedynym programem aktywizującym dedykowanym wyłącznie dla tej grupy bezrobotnych. W 2008 roku w stażu uczestniczyło niemal 170 tys. osób. Dwa lata później – 57,9 tys., czyli aż o 66% mniej.



Czy powinniśmy się bać?


Wyjątkowość aktualnej sytuacji rodzi szereg pytań na temat tego, co nastąpi dalej. Wiele osób pyta, czy szerzony przez media strach o przyszłość młodych jest uzasadniony. Nie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. W Polsce z kryzysowymi realiami mieliśmy już do czynienia w 2003 roku, kiedy stopa bezrobocia ogółem osiągała 20% wartości, a wśród młodych była bliska 50%. Pod względem dostępności pracy sytuacja młodzieży niewiele różniła się wtedy od tego, co dzieje się obecnie. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że przy ówczesnym zamknięciu zagranicznych rynków pracy była zdecydowanie gorsza. Po tamtejszej stagnacji przyszło jednak wyraźne ożywienie, kiedy przyciągnięcie młodych w szeregi firmy stało się dla wielu kadrowców nie lada wyzwaniem. Ba, w polskim społeczeństwie zaczęto wyróżniać tzw. pokolenie Y – urodzonych po 1980 roku, niezależnych, ambitnych i pewnych siebie ludzi, dla których rozwój osobisty był bardziej istotny niż rozwój zawodowy, a praca nie była priorytetem, ale środkiem do osiągania innych celów.

Z drugiej strony pojawiają się przykłady z innych regionów świata. Po głębokim kryzysie gospodarczym w Japonii z początku lat 90. XX wieku tamtejsze relacje między pracownikami i pracodawcami uległy istotnym zmianom. Większość japońskich korporacji zrezygnowała z praktykowanego wcześniej dożywotniego zatrudnienia – w okresie zaciskania pasa było to dla nich po prostu zbyt kosztowne. Zmieniło się również podejście samych Japończyków do pracy. Praca przestała być najważniejszą wartością – jej etos stracił na znaczeniu, a na rynku pracy pojawiło się tzw. pokolenie freeters. Określenie to – zlepek angielskiego słowa free (wolny) oraz niemieckiego Arbeiter (pracownik) – przylgnęło do pracowników nie posiadających stałego zatrudnienia, ale jedną lub kilka prac dorywczych. Grupa ta występuje w Japonii po dzień dzisiejszy. Jej reprezentanci wykazują się dużą mobilnością – często zmieniają zakład pracy i nie czują potrzeby lojalności wobec swoich pracodawców. Jest to tym bardziej znamienne, że Japonia to kraj o ogromnym przywiązaniu do tradycji. Do wszelkich nowinek podchodzi się tam z dużym sceptycyzmem, co powoduje, że zmiany mają charakter ewolucyjny – następują stopniowo i bardzo powoli. Z tej perspektywy o skutkach japońskiego kryzysu z lat 90. możemy wręcz mówić w kategoriach społecznej rewolucji.

X, Y, Z…?


Pewny jest natomiast jeden fakt – jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie, młodzież będzie zmuszona ograniczyć konsumpcję lub zmienić jej wzorce. Dla wielu przedsiębiorstw będzie to równoznaczne z uszczupleniem istotnej grupy klientów, która wcześniej stanowiła koło napędowe dla ich firm. Dla państw niepracująca młodzież oznacza z kolei mniejsze wpływy do budżetu z tytułu podatku dochodowego, ale też większe koszty „obsługi” bezrobotnych i ryzyko zachwiania systemu emerytalnego. Nie są to „bolączki” łatwe do rozwiązania, zwłaszcza teraz, przy niesprzyjających warunkach gospodarczych.

Osobnym zagadnieniem są skutki, jakie niepowodzenia młodych na rynku pracy mogą mieć dla nich samych. W opozycji do większości wcześniejszych pokoleń dzisiejsi dwudziestolatkowie nie doświadczyli żadnej pokoleniowej traumy. Przeciwnie – są przywiązani do komfortu, który zagwarantowały im stabilne posady rodziców, głównie reprezentantów tzw. pokolenia X. Ci ostatni dzięki pracy w dużych korporacjach i nierzadko astronomicznym zarobkom zapewnili młodym spokojne dorastanie. Nie przewidzieli jednak, że „bajka” może się skończyć w momencie, gdy ich dzieci będą musiały rozglądać się za własnym źródłem utrzymania. Już teraz psycholodzy przewidują, że zmagania pokolenia Y ze znalezieniem pracy mogą odcisnąć piętno na ich psychice - przynieść poczucie bezradności, apatię czy izolację. Niektórzy zaczynają wręcz mówić o nowym pokoleniu – generacji Z, której wyróżnikiem staną się problemy ze znalezieniem godnej pracy.

Bibliografia
Eurofound, Youth and work [online]. Dostępny w internecie: http://www.eurofound.europa.eu/pubdocs/2011/40/en/2/EF1140EN.pdf.
Joyner J., European youth unemployment creating lost generation? [online]. Dostępny w internecie: http://www.acus.org/new_atlanticist/european-youth-unemployment-creating-lost-generation.
Kowalski K., Absolwenci nie mają szans na firmowy staż z urzędu pracy [online], żródło: Dziennik Gazeta Prawna. Dostępny w internecie: http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/532066,absolwenci_nie_maja_szans_na_firmowy_staz_z_urzedu_pracy.html [aktualizacja: 19.07.2011].
Mascherini M., No work in sight? The role of governments and social partners in fostering labour market inclusion of young people [online]. Dostępny w internecie: http://www.eurofound.europa.eu/docs/events/2011/agencies300611/mmascherini_pres.pdf.
OECD, Off to a good start? Jobs for Youth [online]. Dostępny w internecie: http://www.oecd.org/document/31/0,3746,en_2649_37457_46328479_1_1_1_37457,00.html.
Aleksandra Strojek