Artykuły

Trudny powrót z wakacji do pracy, czyli depresja pourlopowa

22.08.2011 Autor: Lidia Kafarska
Niniejszy artykuł prezentuje zjawisko określane mianem depresji pourlopowej, objawiającej się wyraźnym pogorszeniem nastroju, dotykającym wiele osób bezpośrednio po powrocie z wakacji do pracy. Pokazano, w jaki sposób objawia się taki pourlopowy stres oraz przedstawiono jego przyczyny. Zaprezentowano także wpływ powakacyjnej chandry na wydajność pracy. W publikacji czytelnik znajdzie również wskazówki na temat tego, jak uniknąć depresji pourlopowej. Poruszono zarówno zagadnienie właściwego przygotowania się do urlopu, jak i nadmieniono, co robić już po powrocie z wakacji do pracy.
Każdy pracownik marzy o urlopie i czeka na niego przez cały rok. Jednak „powrót do rzeczywistości”, czyli koniec wakacji i ponowne pojawienie się w pracy, może być bardzo nieprzyjemny. Zdarza się, że brakuje nam energii, bywamy rozdrażnieni i rozleniwieni, wszystko odkładamy „na później” i nie możemy się na niczym skupić. Co ważne, zły nastrój towarzyszy nam nie tylko w pracy. Nawet w domu możemy być wiecznie zmęczeni, w dodatku miewamy problemy ze snem. Takie objawy psycholodzy pracy określają terminem „depresji pourlopowej”. Podobne symptomy – ale w o wiele mniejszym natężeniu – występują również po weekendzie, kiedy wiele osób dotyka „poniedziałkowa chandra”.

Powakacyjny zły nastrój trwa zazwyczaj kilka dni (przeważnie 3-7 dni) i po tym czasie mija sam. Niekiedy zdarza się jednak, że pogorszenie samopoczucia utrzymuje się przez kilka tygodni. Jeżeli w dodatku pojawiają się u nas takie objawy, jak wybuchy agresji czy nadmierna płaczliwość, warto poszukać pomocy u specjalisty. Połączenie pourlopowej chandry z innymi stresującymi czynnikami w pracy czy chronicznym zmęczeniem, które niekiedy ciężko wyplenić nawet w ciągu dwóch tygodni wolnego, może bowiem prowadzić do rozwoju klinicznej postaci depresji.

Kto zabrał mój segregator?!


Jak wspomniano, pracownik wracający z urlopu to bardzo często pracownik zirytowany. Denerwować może wszystko – że ktoś przestawił dokumenty, że komputer się zawiesił, że telefon za często dzwoni. Drażniący są koledzy z biura, którzy nie zawsze chcą słuchać o naszych wakacyjnych wojażach, a przede wszystkim szef, który każe nam pracować. Irytować może nawet nowy pracownik przyjęty do firmy akurat podczas naszej nieobecności.

Duży wpływ na taki nastrój ma wspomniane chroniczne zmęczenie. W skrócie – pracujemy za długo, a odpoczywamy za krótko. Standardowe 14 dni urlopu to zdecydowanie za mało, aby organizm mógł w pełni zregenerować się po ciężkim roku pracy. Psycholodzy pracy podkreślają, że przez pierwszy tydzień wolnego zapracowany człowiek czuje się czasem jak na odwyku. Brak pośpiechu, obowiązków zawodowych i stresu mogą niekiedy prowadzić nawet do syndromu „odstawienia”. Taki stan najczęściej mija po 7 dniach. Dopiero w następnym tygodniu organizm przyzwyczaja się do nowej sytuacji, a człowiek zaczyna się w pełni relaksować i cieszyć z urlopu. Jednak aby taka regeneracja i odpoczynek były stuprocentowe, potrzebny byłby jeszcze kolejny tydzień odpoczynku. Ale który pracownik może sobie pozwolić na trzy tygodnie urlopu „pod rząd”?

Gorszy nastrój pracownika = straty dla gospodarki


Warto podkreślić, że pourlopowy stres i pogorszenie nastroju mogą powodować problemy w skali makro. Każdy dzień nieefektywnej pracy nie zostaje bez oddźwięku dla gospodarki. Jak wynika z badań przeprowadzonych w 1994 roku przez specjalistów z amerykańskiego Uniwersytetu Stanu Waszyngton (WSU), przeciętna wydajność pracownika przez pierwszy tydzień po powrocie z urlopu wynosi jedynie 40% efektywności pracy sprzed wakacji. W ciągu kolejnych 7 dni wydajność wzrasta do 80%, a dopiero w następnym tygodniu osiąga poziom 110%, czyli nieco więcej niż sprzed wyjazdu. Jednak łącznie aż przez pierwsze 3 tygodnie średnia efektywność pracy powracającego z wakacji pracownika wynosi jedynie 75% wydajności sprzed urlopu.

Jest to swoisty paradoks. Ideą urlopów jest przecież podniesienie wydajności pracownika, tymczasem zdarza się, że wraca on jeszcze bardziej zmęczony i rozdrażniony niż przed wakacyjnym wyjazdem.

Sposoby na pourlopową chandrę


Zjawisko stresu pourlopowego to naturalna reakcja organizmu na konieczność ponownego narzucenia sobie dawnego rygoru i zdyscyplinowania w wykonywaniu codziennych zadań. Pracując, nasz organizm jest w stanie ciągłej gotowości, funkcjonuje na „wysokich obrotach”. W czasie urlopu to napięcie naturalnie „schodzi”, czujemy się zrelaksowani i odprężeni. Trudno się więc dziwić, że nagły powrót do szarej rzeczywistości po dwóch czy trzech tygodniach urlopowania może się okazać przykrym doświadczeniem. Nasz organizm po prostu wciąż jest nastawiony na odpoczynek – twierdzi coach i psycholog biznesu, Izabela Kielczyk w rozmowie z Ofeminin.pl. Na pogorszenie nastroju wpływa również zmiana pogody – koniec lata oraz coraz krótsze i chłodniejsze dni. Kapryśna aura może też wpływać negatywnie na nastrój nawet w środku lata. Niestety często zdarza się, że wracamy z gorących krajów południowych i „trafiamy” w Polsce na jesienną pogodę, mimo że według kalendarza jest czerwiec, lipiec czy sierpień. Jak więc można radzić sobie z takim powakacyjnym stresem?

Można to zacząć robić jeszcze przed wyjazdem na wakacje, już na etapie ustalania terminu i miejsca urlopu. Nie należy odkładać odpoczynku „na ostatnią chwilę”. Wtedy możemy być już tak „wypompowani” i zmęczeni, że nawet nie będziemy cieszyć się z takiego wyjazdu, który i tak przecież może okazać się za krótki, aby zregenerować siły i „naładować akumulatory” do dalszej pracy.

Należy też spędzać wakacje i relaksować się w taki sposób, jaki się najbardziej lubi. Tylko dzięki temu możemy wrócić z urlopu naprawdę wypoczęci i gotowi do podejmowania dalszych wyzwań zawodowych. Nie wyjeżdżajmy więc nurkować w Morzu Czerwonym tylko dlatego, że robi tak większość naszych znajomych. Jedni lubią nurkowanie w egzotycznych morzach, inni wspinanie się po górach, opalanie w tropikach czy wędkowanie na Mazurach. Każdy ma prawo do „swojego” wypoczynku.

Nie zostawiajmy „na ostatnią chwilę” również przygotowań do urlopu. Zdecydowanie nie powinno się odkładać zakupów i załatwiania wszelkich innych spraw związanych z wakacjami (jak zorganizowanie opieki nad mieszkaniem, psem czy kotem i podlewaniem kwiatków) na ostatni dzień przed wyjazdem. Taki pośpiech i niepotrzebny dodatkowy stres mogą sprawić, że już na wakacje wyjedziemy źli, rozdrażnieni i jeszcze bardziej przemęczeni.

Natomiast po zakończeniu urlopu należy w miarę możliwości stopniowo „przestawiać” organizm i spokojnie przyzwyczajać się do ponownej aktywności zawodowej. Warto wziąć dodatkowy dzień wolny i spędzić go w domu bezpośrednio przed powrotem do pracy, a nie biec do firmy niemal prosto z samochodu, pociągu czy samolotu. Jeśli nie jest to możliwe, można tak zaplanować wyjazd, żeby wrócić w piątek lub w sobotę. Taki dodatkowy wolny czas można wykorzystać na pourlopowe zaaklimatyzowanie się. Nie należy także zabierać się za najpoważniejsze obowiązki zaraz po przekroczeniu progu biura. Najodważniejsi pracownicy mogą poprosić swojego przełożonego o luźniejsze i mniej odpowiedzialne zadania przez pierwsze dni po powrocie z wakacji. Najlepiej „uśmiechnąć się” do szefa i ustalić to jeszcze przed wyjazdem. A przełożeni powinni na te uśmiechy reagować, gdyż – jak wspomniano już wcześniej – rozdrażniony pracownik to bardzo nieefektywny pracownik. A to przekłada się z kolei na stan konta przedsiębiorcy.

Bibliografia
www.gazetapraca.pl
www.kadry.nf.pl
www.ofeminin.pl
www.polskieradio.pl
www.psycholodzy.pl
Lidia Kafarska