O „białych kołnierzykach” – wysoko wykwalifikowanych, dobrze opłacanych pracownikach umysłowych – słyszał chyba każdy. W ostatnich latach upowszechnił się też termin „niebieskie kołnierzyki”, określający pracowników fizycznych związanych z produkcją czy budownictwem. W ich cieniu pozostają jednak tzw. „różowe kołnierzyki”.
Pierwotnie terminem „różowe kołnierzyki” określano zawody wykonywane w bezpiecznych warunkach, niewymagające dużej siły fizycznej ani wysokiego wykształcenia. Co bardzo istotne, były to profesje silnie sfeminizowane, wykonywane niemal wyłącznie przez kobiety. „Różowymi kołnierzykami” były więc osoby pracujące jako kelnerki, pokojówki, nianie, nauczycielki, bibliotekarki, kosmetyczki, fryzjerki czy sekretarki.
Zawody te charakteryzują się w zdecydowanej większości niskimi płacami oraz małymi możliwościami rozwoju i awansu. Dodatkowo, w zdecydowanej większości są przedłużeniem funkcji, jakie kobiety tradycyjnie pełnią w rodzinie.
Mimo że obecnie kobiety są w zdecydowanie lepszej sytuacji na rynku pracy niż w przeszłości, wiele z nich nadal związanych jest z sektorem „różowych kołnierzyków”. W tym „wycinku” gospodarki też zaszły jednak znaczące zmiany. Obecnie wiele zawodów tradycyjnie zaliczanych do tej grupy wymaga już wyższego wykształcenia (wystarczy wspomnieć nauczycielki, pielęgniarki czy kosmetyczki). Nadal jednak nie przekłada się to niestety na wyższe płace czy możliwości rozwoju zawodowego.
Czy rzeczywiście mamy do czynienia z dyskryminacją w „różowych zawodach”? Dlaczego są one nisko opłacane? Z czego wynika popularność takich profesji wśród kobiet? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdą Państwo w artykule „
Różowe kołnierzyki – przekleństwo czy szansa?” w portalu rynekpracy.pl.