Dla wielu polskich firm rok 2009 był swoistym sprawdzianem efektywności i elastyczności. Eksperci Szkoły Głównej Handlowej szacują, że co szóste przedsiębiorstwo miało problemy z utrzymaniem płynności finansowej. Nic więc dziwnego, że temat bankructw, o którym zdawać by się mogło wszyscy zapomnieli, powrócił niczym bumerang.
Według najnowszych danych firmy Coface, w 2009 roku upadłość ogłosiło 691 firm. Nie jest to najwyższy wynik w historii i jeszcze parę lat temu nie wzbudziłby sensacji. Mając jednak w pamięci rezultat z 2008 roku (411), jest nad czym ubolewać. W skali roku liczba bankructw zwiększyła się o 68% i nic nie wskazuje na to, aby kolejne lata przyniosły zahamowanie tego wzrostu.
Zdecydowanie najwięcej upadłości odnotowano w przypadku spółek z ograniczoną odpowiedzialnością. W 2009 roku ich udział w całkowitej liczbie bankructw przekroczył 64%. Jednak kryzys finansowy dał się we znaki także podmiotom gospodarczym, które posiadają status spółki akcyjnej. W latach 2008-2009 bezwzględna liczba postanowień upadłościowych dotyczących tego typu przedsiębiorstw wzrosła 2,5-krotnie (z 28 do 70).
W 2009 roku aż 40% wszystkich firm, które splajtowały, reprezentowało sektor przemysłowy. Spośród 277 upadłości 51 to producenci metalu i metalowych wyrobów gotowych, 44 zajmowało się produkcją artykułów spożywczych i napojów. Na czarnej liście bankrutów znalazły się również firmy handlowe (27% wszystkich upadłości) oraz budowlane (12%).
W których województwach upada najwięcej firm? Od czego zależy kondycja finansowa polskich przedsiębiorstw? Czy w 2010 należy się spodziewać lawiny kolejnych upadłości? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdą Państwo w artykule „
Walczyli, ale nie przetrwali – bankructwa 2009” w portalu rynekpracy.pl.