Artykuły

Do Niemiec na szparagi, czyli gdzie zarobić w sezonie

10.07.2012 Autor: Jolanta Reisch
Niemal pół miliona Polaków co roku wyjeżdża do pracy sezonowej za granicę. Najczęściej wybierane kierunki to Niemcy, Francja, Holandia, Wielka Brytania czy Irlandia. Kuszą przede wszystkim zarobki, bo w czasie wakacyjnej pracy można mocno wspomóc rodzinny budżet. Wartością niejako dodaną jest możliwość zwiedzania kraju, w którym się pracuje, nawiązania nowych znajomości czy zdobycia doświadczenia. Jest też spora grupa, szczególnie młodych ludzi, którzy za miejsce wakacyjnego zarobku wybierają polskie kurorty – wybrzeże, Mazury czy góry.
Od ofert pracy, zarówno tej zagranicznej, jak i krajowej, roi się w Internecie, trzeba jednak uważnie je przeglądać i selekcjonować, bowiem zdarzają się zarówno nieuczciwi pośrednicy, jak i nierzetelni pracodawcy.
Niemal pół miliona Polaków skorzysta w tym roku z zagranicznych sezonowych ofert pracy. Ale wcale nie trzeba wyjeżdżać z kraju, aby zarobić przez wakacje. Wybrzeże, Mazury i polskie góry – tam też wakacje to dobry czas na zarobek, z czego najchętniej korzystają studenci. Wśród „sezonowców” są też również osoby starsze, wykorzystujące urlop, by wspomóc rodzinne budżety. Jednak najbardziej atrakcyjne kierunki wyjazdów do pracy sezonowej to Niemcy, Francja i Holandia.

Niekoniecznie za granicę


Mielno to jedno z sennych nadmorskich miasteczek, które rozbudza się na dwa wakacyjne miesiące. Na co dzień mieszka tu niewiele ponad 2 tys. osób, ale w sezonie letnim do obsługi turystów lokalni pracownicy nie wystarczają. Dlatego latem nad polskie morze ciągną nie tylko spragnieni słońca turyści, ale również osoby spragnione sezonowego zarobku. Głównie studenci, chociaż nie tylko. Edyta ma 21 lat, mieszka w Raciborzu i studiuje w tamtejszej Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej. Od kilku lat stara się być samodzielna finansowo. W czasie roku akademickiego opiekuje się dziećmi (od 9 do 12 PLN za godzinę). Wakacje to jednak czas wyjazdu nad morze. Od 2 lat jeździ do Kołobrzegu. – Mam tam taką zaprzyjaźnioną kawiarnię, niedaleko portu, blisko morza. W sezonie jest oblegana przez klientów. Pracujemy kilkanaście godzin dziennie. Zarobki? Różne. W zależności od hojności klientów, ale nie narzekam. Nad morzem spędzam prawie 3 miesiące, od połowy czerwca do połowy września. Oczywiście, że mam czas na plażowanie i trochę zabawy. Ostatecznie to przecież wakacje. Po sesji i mnie coś z życia się należy – odpowiada z uśmiechem studentka.

Morze, góry i Mazury...


Takich młodych ludzi jak Edyta jest wielu. Wakacyjnej pracy dla nich na pewno nie zabraknie. Czekają hotele, pensjonaty, kawiarnie, restauracje, bary, pizzerie, smażalnie ryb, jarmarki itp. Oferty są. Na przykład na portalu pracanadmorzem.pl: Młodych, ambitnych osób do pracy przy sprzedaży produktów spożywczych (kukurydza, popcorn, orzeszki, kawa itp.) na plażach. Międzywodzie, Dziwnów Dziwnówek i okolice. Zarobki prowizyjne od 1000 do 2000 PLN. Praca w dni bezdeszczowe. Mile widziane grupy osób zmotoryzowanych. Pomagamy w poszukiwaniu noclegu; albo: zatrudnię dwie dziewczyny w charakterze sprzedawcy w Pobierowie. Tylko na pełne dwa miesiące. Zakwaterowanie zapewnione, wynagrodzenie do negocjacji. I jeszcze jedno: zatrudnimy młodą, o miłej aparycji, najlepiej studentkę, od zaraz do pracy w hotelu w Juracie z zakwaterowaniem i wyżywieniem częściowym, obowiązki – recepcja, sprzątanie, kuchnia.

Podobne oferty pojawiają się nie tylko nad polskim morzem, ale również na Mazurach (praca na stanowisku kelner/recepcjonista w obiekcie turystycznym koło Mikołajek, zapewniamy zakwaterowanie, wymagania: dobra znajomość języka angielskiego) czy w górach (renomowana restauracja w Karpaczu zatrudni kelnera, dobre warunki pracy, zmianowy system pracy, możliwość zakwaterowania i przyuczenia do zawodu).

Najpopularniejszy kierunek zagraniczny to Niemcy


Nasi zachodni sąsiedzi od lat cenią sobie pracowników sezonowych zza Odry. A i Polacy chętnie wybierają ten kierunek, bo blisko, pewnie i bezpiecznie. Wiosną rozpoczyna się w Niemczech sezon szparagowy, truskawkowy i ogórkowy. Stawki za pracę sezonową są zróżnicowane i zależą od ustaleń płacowych w poszczególnych regionach. Wynoszą przeciętnie od 5 do 6 EUR. W systemie akordowym można zarobić więcej. Oficjalnie czas pracy wynosi 30 godzin tygodniowo, czyli przeciętnie 6 godzin dziennie. Tak przynajmniej przewiduje niemieckie prawo pracy. W tym przypadku teoria rozmija się z praktyką na wyraźną prośbę pracowników. Wszak sezon to kilka krótkich miesięcy zarobku.

Bernard ma 46 lat i przez 10 miesięcy pełni funkcję zastępcy dyrektora szkoły w niewielkim mieście pod Opolem. Bogu dziękuje za dwumiesięczne wakacje. Już od kilku lat wykorzystuje ten czas w całości lub większej części na wyjazd na zarobek do Niemiec. Ima się każdej dostępnej pracy, zarówno w rolnictwie, jak i w budownictwie. Teraz zna język i ma tam już wyrobione kontakty, więc jedzie „na pewniaka”. Każdy taki wyjazd zasila rodzinną kasę o kilka tysięcy EUR. Ile konkretnie – Bernard nie chce wyjawić.

A we Francji winnice...


Do Francuzów Polacy mają sentyment jeszcze od czasów Napoleona Bonaparte. Lubią też jeździć nad Sekwanę, bo za pracę tam można otrzymać godziwe wynagrodzenie. Na pracowników sezonowych czeka rolnictwo i cały segment winiarski.

Kamil ma 28 lat i mieszka we wsi między Kłodzkiem a Polanicą. Pomimo iż z wykształcania jest fizjoterapeutą, na stałą pracę nie ma wielkich widoków. Stara się utrzymać, masując od czasu do czasu kuracjuszy w okolicznych kurortach. W ubiegłym roku znajoma zaproponowała mu wyjazd na zbiór winogron do Francji. Dzisiaj wspomina to jako najlepszy czas swojego życia. – Odpocząłem od TV, Internetu. Dużo czytałem. Relaks totalny pomimo pracy. Kamil z trójką znajomych pojechali „kombikiem” w rejon wsi Rasteau, 40 km na północ od Awinionu. Zabrali ze sobą sporo wałówki. Mieszkali u gospodarza. W winnicy robili wszystko – od ścinki winorośli po pomoc w produkcji wina. – Bez butelkowania, bo po wino przyjeżdżała wielka cysterna. Było też oczywiście degustowanie – wspomina z uśmiechem Kamil. – Spaliśmy w domu gospodarza, warunki super. Na zarobek też nie narzekam. W miesiąc wyciągnąłem ponad 1 500 EUR. Trochę z tego trzeba było zostawić na utrzymanie, ale i tak ponad „tysiaka” przywiozłem do domu. Liczę, że w tym roku też będę mógł pojechać.

Na kwiatki i kurczaki do Holandii


Holandia od dawna przyjmuje u siebie sezonowych pracowników z Polski. Dawniej trzeba było legitymować się paszportem kraju UE, teraz jeździ się z dowodem osobistym. W Polsce działa kilkanaście firm zajmujących się rekrutacją i obsługą pracowników sezonowych w Holandii. Oto jedna z ofert: Praca wakacyjna w okresie maj-październik. W ofercie: zbiór truskawek: czerwiec-sierpień, zbiór malin: lipiec-sierpień, segregowanie warzyw: czerwiec- sierpień, prace ogrodnicze: czerwiec-sierpień, prace magazynowe przy warzywach i owocach: czerwiec-październik, prace w skupie malin/truskawek: (wymagany angielski) lipiec-sierpień, prace przy oczyszczaniu miasta: czerwiec-wrzesień. Zarobki zależą od wieku pracownika, pracodawcy, miejsca oraz charakteru pracy. Zazwyczaj proponowane stawki to 7-9 EUR netto/h.

Agencje pracy współpracujące z rynkiem holenderskim są skuteczne w znajdowaniu zatrudnienia, ale też pobierają za swoje usługi prowizje, czasami wysokie. Zdarza się, że pośredniczą w rozliczeniach pomiędzy pracodawcą a pracownikiem.

Krystyna, 45-latka z Krapkowic na Opolszczyźnie, kilka sezonów pracowała w Holandii. Głównie przy kwiatach. Przywiozła stamtąd gotówkę na zakup domu i wspomnienia, zarówno te miłe, jak i te nie najlepsze. – Można trafić w różne miejsca – przyznaje. – Pracowałam przy taśmie, segregując cebulki. W szklarni przy zbiorze pomidorów i papryki, układałam kwiaty w wiązanki. Z pracą bywało różnie. Czasami jechało się na 10-12 godzin i wtedy każdy był zadowolony. Ale zdarzały się takie dni, czasami cały tydzień, że pracy nie było i siedziało się w domu. Czasami też, choć jechało się „na kwiaty”, agencja przerzucała zatrudnionych od pracodawcy do pracodawcy i Krystynie zdarzało się stać w chłodni i, trzęsąc się z zimna, na styropianowych tackach układać filety z kurczaka lub panierowane skrzydełka.

Różnie też można było trafić z zakwaterowaniem, płatnym oczywiście. Podczas swoich pobytów w Holandii Krystyna mieszkała w 3-pokojowym lokalu wraz z piątką innych kobiet. – Ale zdarzało się, że pracownicy mieszkali w prowizorycznych przybudówkach czy nawet w szklarniach – przyznaje. Za kilka dni do swojej pierwszej pracy, do Holandii właśnie, wyjeżdża 17-letni Artur, syn Krystyny. Na razie na miesiąc.

Polakom nie przeszkadzają nacjonalistyczne nastroje panujące w kraju tulipanów. Według Netherlands Council for Trade Promotion do 2015 w Holandii będzie pracować ponad 240 tys. Polaków, czyli niemal dwa razy więcej niż obecnie.

Kierunek Finlandia


Finlandia to kraj bogaty, stabilny ekonomicznie i mocno stawiający na ekologię. Jednocześnie dbający o pracowników każdego szczebla. Średnie miesięczne zarobki wynoszą ok. 2 300 EUR. Przykładowo robotnik przemysłowy ma ok. 12 EUR za godzinę, elektryk ok. 14 EUR, niewykwalifikowany robotnik budowlany co najmniej 6,6 EUR.

Jest to też kraj, gdzie mile widziani są pracownicy sezonowi, szczególnie w rolnictwie i sadownictwie, przy zbieraniu runa leśnego, na farmach futrzarskich. Ale nie tylko. Andrzej ma 40 lat i pochodzi z niewielkiej wsi w województwie podkarpackim. O pracy w Finlandii, w miejscowości odległej 30 km od Helsinek, dowiedział się od kuzyna. – Popłynąłem promem z Gdyni, chociaż wychodzi to drożej niż podróż samolotem. Ale jadąc samochodem, można zabrać ze sobą zapas jedzenia. Jest to ważne, bo Finlandia to drogi kraj. Najtańszy chleb kosztuje tam 2,5 EUR, za trochę lepszy trzeba zapłacić 4 EUR albo i więcej.

W Finlandii Andrzej zarabiał, malując domy. – Finowie bardzo dbają o ekologię – mówi Andrzej. – Bardzo! Wolą mieszkać w drewnianych domkach, a te co jakiś czas wymagają renowacji. Jest to praca sezonowa, letnia, a sezon krótki: czerwiec-lipiec. Czasami maj, ale bywa, że w maju jeszcze gdzieniegdzie leży śnieg. Domki impregnuje się i maluje, oczywiście ekologicznymi preparatami. Praca, w zależności od uzgodnień z właścicielem, jest albo na akord, albo na godziny. Obowiązuje zasada – ile zapłaci właściciel. Średnia stawka wynosi od 6 do 8 EUR. Jak jest dobry sezon, to można zarobić od 1 500 do 2 500 EUR. Jednak trzeba liczyć się z tym, że życie w Finlandii kosztuje. Mieszkanie i wyżywienie to wydatek 400-500 EUR. Chyba że jest szansa na nocleg kątem u znajomych.

Alpejskie kurorty czekają?


W Austrii jest sporo miejsc, w których pracownik sezonowy z Polski może znaleźć pracę. Latem zatrudnienie dają takie branże, jak rolnictwo, budownictwo, a także przemysł winiarski. Ale Austria to też mnogość hoteli i kurortów narciarskich. Tam również w sezonie, ale już nie letnim a zimowym, można się zaczepić i zarobić „parę groszy”.

Sezon w Alpach trwa od grudnia do początków maja, a w okolicach lodowców nawet dłużej. Jednakże prawdziwe oblężenie alpejskie kurorty przeżywają w czasie przerwy świąteczno-noworocznej oraz w okresie ferii zimowych. Wtedy też ośrodki chętnie zatrudniają dodatkowy personel: pokojówki, kucharzy, kelnerów, animatorów kultury, personel administracyjny, sprzątaczki czy opiekunki do dzieci. W gastronomii i hotelarstwie wystarczy zapał do pracy i umiejętności językowe – najchętniej niemiecki, może być angielski.

W Austrii szukają też specjalistów jazdy po śniegu. Tu wymagania są większe. Od instruktorów narciarstwa i snowboardu wymaga się ukończenia specjalistycznych kursów potwierdzających ich umiejętności. Dodatkową korzyścią jest to, że ośrodki oferują (czasami darmowe) zakwaterowanie i wyżywienie oraz pracę 5 dni w tygodniu, 8-10 godzin dziennie.
Na zatrudnienie mogą liczyć też ratownicy górscy i medyczni, potrzebni zarówno na stoku, jak i w pobliskich szpitalach, a nawet lekarze, głównie chirurdzy i ortopedzi.

Nieuczciwi zdarzają się wszędzie


Zarówno polską, jak i zagraniczną prasę obiegają od czasu do czasu informacje o nieuczciwych pośrednikach i pracodawcach wykorzystujących pracowników sezonowych. Również fora internetowe pełne są wpisów rozgoryczonych pracowników, którzy jako tania siła robocza są łatwi do zastąpienia przez kolejnych, szukających sezonowego zarobku.

Pomimo zagrożeń praca sezonowa jest konkretnym źródłem zarobku i korzysta z niej całkiem spora liczba naszych rodaków. Według informacji podawanych przez Związek Pracowników Sezonowych na pracę za granicą decyduje się rokrocznie pół miliona Polaków. Zmianie ulega jednak kierunek migracji. Jeszcze kilka lat temu najwięcej pieniędzy do kraju przesyłali Polacy dorabiający się w Irlandii czy Wielkiej Brytanii. Obecnie fala migracji sezonowej zmierza w kierunku Niemiec, Francji i krajów Beneluksu. W 2012 roku do pracy sezonowej za Odrę wyjedzie ponad 100 tys. Polaków. Drugim pod względem popularności kierunkiem migracji pozostaje Holandia. Związek Pracowników Sezonowych szacuje, że do tego kraju w wakacje 2012 roku wybierze się od 80 do 100 tys. naszych rodaków. Po kilka tysięcy osób planuje zarabiać w Norwegii, Danii, Wielkiej Brytanii, we Francji oraz w Hiszpanii.

Gdzie szukać ofert?


Można zacząć od miejsca najbardziej oczywistego, czyli Powiatowego Urzędu Pracy, bo i tam pojawiają się oferty pracy sezonowej za granicą. Coraz więcej też jest agencji pracy tymczasowej czy sezonowej. Proponowane tam oferty zwykle można uznać za „pewniaki”. Jest też wiele portali internetowych, na których można znaleźć ogłoszenia o pracy. Tam też swoimi doświadczeniami i adresami ewentualnych pracodawców dzielą się życzliwi rodacy: może ktoś skorzysta z moich doświadczeń we Francji. Mirabelki (małe żółte śliwki, zbiór) druga połowa sierpnia, można zarobić od 30 do 80 EUR dziennie. Ostrygi. Sezon pracy to koniec listopada i grudzień do świąt Bożego Narodzenia. Sortowanie, pakowanie, transport i rozładowywanie worków z ostrygami. Praca w hali i czasami nad morzem. Praca ciężka, wymaga silnego mężczyzny, 30-35 godzin i zimno. Szef – bardzo miły gość i dobra atmosfera. Lubią i znają Polaków. Wada – praca zależy od przypływów morza i stanu pogody.

Jednak największą wartość mają oferty polecane przez znajomych. Miejsce pracy jest pewne, można dopytać się o szczegóły i jest duża szansa, że znajomych się nie oszuka. Korzyść jest obopólna, bo jedni pracownicy mogą w ten sposób „przekazać” dobre miejsce pracy w dobre ręce, a inni znaleźć pewne miejsce zatrudnienia.

Bibliografia
http://pracaizycie.pl
http://pracownicysezonowi.pl
http://www.pracainauka.pl/
http://www.hotmoney.pl
http://www.dw.de
http://biznes.onet.pl
http://www.eurodesk.pl
http://praca-finlandia.igns.pl/
http://www.pracaholandia.info/
http://www.holandia.praca-ue.pl
http://www.holandia.igns.pl/
http://www.hollandcontracting.pl
http://www.praca-za-granica.pl/
http://zycieipracawniemczech.pl/
http://www.pracasezonowa-w-niemczech.pl
http://wyborcza.biz
http://www.pracanadmorzem.pl
http://www.praca.imorze.pl/
http://www.pracawgorach.pl

Jolanta Reisch

Udostępnij